sobota, 28 listopada 2015

Happy Thanksgiving !!!

Święto Dziękczynienia. Największe amerykańskie święto, o którym wie chyba cały świat. Z czym się kojarzy poza granicami ameryki ?- głównie chyba z jedzeniem indyka. Przynajmniej tak jest w Polsce. Zresztą nawet wśród Polonii amerykańskiej mówi się: "gdzie idziesz na indyka ?", "na indyka byliśmy u...". 
Jaka jest geneza Święta Dziękczynienia ?
W XVII w., podobno w roku 1620 na jesieni (w źródłach nie ma zgodności co do tej daty) przypłynęło do Ameryki ponad 100 angielskich separatystów (odłam kościoła anglikańskiego), którzy osiedlili się w stanie Massachusetts. W czasie pierwszej srogiej zimy zmarło z zimna i głodu ponad 40 osób z przybyłej ekipy. Reszta z trudem przetrwała tak trudny dla nich czas. Kiedy w kolejnym roku- dzięki łaskawości wiosenno- letniej aury zebrano obfite  plony, pielgrzymi z Anglii postanowili uczcić to wydarzenie wraz z miejscowymi Indianami z plemienia Wampanoagów składając Dziękczynienie Bogu za przetrwanie srogiej zimy. Uczta towarzysząca modłom trwała trzy dni, a głównym jej daniem były dzikie ptaki. Można tę uroczystość trochę porównać do naszych dożynek. W 1863 roku prezydent Stanów Zjednoczonych, Abraham Lincoln, ogłosił Święto Dziękczynienia świętem narodowym. To jest wersja amerykańska i całe Stany Zjednoczone świętują zawsze w czwarty czwartek listopada. 
Kanadyjska wersja jest taka, że pierwsza uroczystość tego typu miała miejsce w 1578 roku, kiedy podróżnik Martin Frobisher złożył dziękczynienie za ocalenie życia. Miało to miejsce w okolicach Nowej Funlandii i Labradoru. W Kanadzie Święto Dziękczynienia celebruje się w drugi poniedziałek października. Prawdę mówiąc, nigdy wcześniej  nie słyszałam o różnym terminie obchodów tego święta w Ameryce Północnej i Kanadzie.
Nie ma również w źródłach zgodności co do tego, czy święto ma charakter li tylko narodowy, czy także ma wymiar religijny. 
Tak czy siak, cała amerykańska ludność już parę dni wcześniej szykuje się do obchodów swojego największego święta. W jaki sposób ?- oczywiście głównie robiąc zakupy. Do koszyków trafia cała masa produktów spożywczych, które zamieniają się później w pyszne i pięknie wyglądające dania. W sklepach wszyscy się nawzajem pozdrawiają i życzą sobie wesołych i dobrych Świąt Dziękczynienia- jak u nas na Boże Narodzenie. W środę tworzą się na drogach gigantyczne korki, ponieważ  kto żyw i tylko   może przemieszcza się, aby na czas dojechać do swojego rodzinnego domu, by  wraz ze swoją najbliższą rodziną, czasami przyjaciółmi spędzić ten wyjątkowy dla siebie czas w roku. 
Tak się złożyło, że również miałam przyjemność wziąć udział w świętowaniu. Zostałam zaproszona do przyjaciół moich całkiem świeżo zapoznanych polskich znajomych. Zajechaliśmy razem pod piękny dom, który spokojnie mogłabym nazwać małym pałacem. W przepięknych, klimatycznych wnętrzach panowała bardzo ciepła i miła atmosfera. Część przybyłych gości, głównie panowie, delektowali się bardzo dobrym winem oraz toczyli rozmowy: najpierw o biznesie i o samochodach :), potem o odbytych i zaplanowanych podróżach . Natomiast żony panów, również zaopatrzone w kieliszki z winem, w dużej kuchni pomagały pani domu układać na patery przyniesione przez siebie, a wcześniej wyczarowane w domu potrawy. Młodzież, która przyjechała na ten czas ze szkół do swoich domów radośnie spędzała ze sobą czas. Aż miło było popatrzeć !    W piekarniku ciągle siedział król wszystkich potraw: indyk. Było nas 12 osób dorosłych i kilkanaścioro dzieci, głównie młodzież, która miała swój oddzielny stół. 
W końcu wszystkie dania  trafiły z kuchni do salonu. Cmokania było sporo, bo i widok był imponujący (na zdjęciach tylko część z przygotowanych potraw)


Bardzo przydał się dodatkowy, stojący obok okrągły stół, bo główny nie był w stanie wszystkiego pomieścić. Chciałam spróbować jak największej ilości dań, bo wszystko czego tutaj mogę doświadczać jest dla mnie nowe. Niestety, pomimo iż nakładałam sobie niewielkie ilości, nie byłam w stanie wszystkiego skosztować.
Na koniec zostawiłam sobie indyka. Był obłędny !!! Faszerowany warzywami, obłożony podskórnie masłem, opatulony w "sweterek" z przeplecionych plastrów bekonu rozpływał się w ustach ! 






Czasami żałuję, że mam tak mały żołądek, bo kocham dobre jedzenia i chętnie jeszcze bym się po delektowała. Nic to, może przy innej okazji. Teraz mam już tutaj całkiem sporo znajomych, którzy świetnie gotują :) Mam też nadzieję, że następnym razem i ja będę mogła przygotować  jakiś swój specjał, który wszystkim również będzie smakował wybornie. 
Czasami w sobotę są "poprawiny", bo zwykle sporo jedzenia zostaje. Ludzie znowu się odwiedzają, ale już bardziej na luzie, w mniej oficjalnych strojach. 
Jeszcze z ciekawostek związanych ze Świętem Dziękczynienia: tradycją jest, że głowa państwa ułaskawia jednego, czasami dwa indyki. Tak też było i wczoraj. Barak Obama podobno stwierdził żartobliwie: "chciałem zjeść tego frajera, ale go ułaskawię". 
Ludzki pan. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz